Po ponad dwudziestogodzinnej przeprawie i kilku przesiadkach dotarliśmy do celu naszej podróży.
Jesteśmy już w Mai Fat w Tajlandii!
Szczęśliwi układamy się już do snu. Zmęczenie bierze górę i trudno nam sklecić sensownie nawet kilka słów. Obiecujemy, że następne posty będą lepsze!
Z utęsknieniem wspominamy pufy w lotniskowym ogrodzie, na których zalegliśmy wsłuchani w kwakanie kaczek, oczekując na przesiadkę w Amsterdamie. Przekonaliśmy się też, że na jedenstogodzinny lot nie trzeba kupować wody, bo na pokładzie i napojów dostatek.
Już na tajskiej ziemi zdążyliśmy się zgubić… na szczęście jedynie w samolotowym rękawie.
Pierwszy nasz tajski posiłek- sticky rice with mango – rozpływał się w naszych ustach.
Klimat i pogoda zachwyciły nas. Powietrze ma tutaj niebywałą wilgotność, a temperatura waha się w okolicach 40 stopni. Ze względu na nadchodzący okres monsunu słońce nieczęsto przebija się przez chmury. Bliskość równika zaś sprawia, że zmrok zapada już około godziny 19.
Spotkaliśmy się z pozostałymi członkami naszej grupy badawczej. Najpierw czekała nas wspólna kolacja pełna pikantnych smaków lokalnej kuchni i owoców morza. A zaraz po niej nocny spacer po lesie namorzynowym….
Kładziemy się już spać…
Do zobaczenia wkrótce!